Monety twórców, jakie istnieją dzisiaj, są w zasadzie memecoinami z gorszym dopasowaniem zachęt. W większości przypadków twórca jest opłacany z góry poprzez opłaty. Sam token nie jest ich głównym źródłem zysku. Prawdziwa monetyzacja następuje po uruchomieniu poprzez umowy z markami, sponsorstwa i szerszą ekspozycję medialną. Gdy ta droga jest otwarta, jest niewiele powodów, aby poświęcać czas na obronę ceny lub utrzymywanie narracji wokół tokena. Okno uwagi jest krótkie, często 24–48 godzin, a ekonomiczna zachęta do dbania o wykres szybko maleje. Ludzie lubią porównywać monety twórców do memecoinów, ale tak naprawdę uważam, że memecoiny mają lepsze dopasowanie zachęt (obecnie). Memecoiny działają w zupełnie innej strukturze. Anonimowi deweloperzy zazwyczaj nie mają alternatywnego kanału monetyzacji: brak marki, brak sponsorstw, brak medialnej przestrzeni, brak planu awaryjnego. Token jest produktem i jedyną drogą do zysku. W tym tkwi ironia. Monety twórców często wyglądają na bardziej legitymne na powierzchni, ale w praktyce są mniej refleksyjne. Osoba z największą dystrybucją i największą uwagą ma najsłabszy powód, aby dbać o długoterminową wydajność tokena, gdy opłaty są już pobrane. @notthreadguy dobrze to podsumował w swoim ostatnim poście: zachęty mają większe znaczenie niż optyka. Dopóki monety twórców nie powiążą długoterminowego zysku twórcy bezpośrednio z samym tokenem, będą nadal zachowywać się jak gorsze memecoiny, a nie ich ewolucja.